A może lepiej od razu świat podsygnalny. I świat nadsygnalny.
Einstein pierwszy opisał świat zecholokalizowany.
I powiedział że to Świat prawdziwy.
Einstein opisał tylko świat podświetlny i powiedział,
że to świat jedyny.
Świat podsygnalny i nadsygnalny to ten sam świat, nasz, w którym żyjemy - chodzi o obiekty podsygnalne i nadsygnalne, na przykład cząstki elementarne, które w nim się znajdują. Względem nas podsygnalne lub nadsygnalne, czyli o nasze, indywidualne, własne, tardiony i tachiony. I luksony.
Względem nas i na przykład względem radaru. I innych cząstek, z którymi oddziaływują, tardionowo lub tachionowo, zależnie od tego z jaką szybkością wzajemną, jedna względem drugiej, się poruszają. Czyli jedna dla drugiej, wzajemnie jest tylko materią, lub materią i antymaterią.
Ja nie wierzę w inne światy. Moja fizyka nie ma takiej potrzeby.
Einstein opisał tylko świat podświetlny, czyli jego radar nie zobaczył materii nadświetlnej. Jego echosondy nie słyszą samolotów naddźwiękowych i - akustycznych - antysamolotów.
A salonowi fizycy nadal dyskutują o ontologii. - Ja nie rozróżniam ontologii od onkologii. W moim wieku taką różnicę trudno zauważyć. Jedną literę.
Fizycy współcześni, zamiast tworzyć fizykę, prześcigają się w zachwytach nad nieprzemijającym pięknem fizyki panującej. Piszą hymny o pięknie wzorów, przejęci ich tajemnicą, której nawet nie próbują dociekać. Szczycą się tym, że ich nie rozumieją, bo uważają że one są już z za ostatecznej granicy poznania. Do której oni ! dotarli - tylko ONI - ale której nikt nie przekroczy - nawet ONI ! - A ja uważam, że tylko oni.
Niewyobrażalność fizyki współczesnej jest tak chroniona jak dogmat o tajemnicy Trójcy Świętej. Każdy kto chce ją poznać jest ośmieszany przypowieściami o bezcelowości tego wysiłku. Że „nawet sam Einstein !!!“.