Najpierw wyjaśnię, że nie czytam książki Relatywity and Common Sense, którą Hermann Bondi napisał w 1964 roku, ani żadnego jej tłumaczenia - czytam książkę Szczególna teoria względności, którą W.A.Ugarow napisał w 1977 roku, a raczej jej polskie tłumaczenie z 1985 roku. A dokładnie, czytam tylko jego kawałek zawarty między stronami 87- 97, zatytułowany
§3.7. Metoda współczynnika k (metoda radiolokacyjna).
W pierwszym zdaniu tego paragrafu Ugarow wyjaśnia, że przedstawia elegancki sposób otrzymania podstawowych następstw postulatów Einsteina, co mnie bardzo rozczarowuje. Bo to znaczy, że nie należy spodziewać się rewelacji. Żadnej opozycji wobec obowiązującej religii, a to właśnie ona mnie denerwuje.
Następnie Ugarow pisze:
Charakterystyczną cechą omawianej metody (włącznie z wyprowadzeniem przekształceń Lorentza) jest to, że w metodzie tej nie będziemy posługiwać się jawnie układami współrzędnych. Chociaż wykład jest ilustrowany graficznie i na rysunkach widoczne są układy współrzędnych, to rysunki te mają charakter pomocniczy i nie są w toku wykładu niezbędne. Przeznaczone są one dla czytelników dobrze zaznajomionymi z wykresami czasoprzestrzennymi.
Z ostatnim zdaniem się zgadzam - i będę pisał tylko do takich czytelników - ale poprzednie zdania mnie przerażają. - Bo czy to znaczy że także wzorów nie będzie, a jeśli będą to będą one wyciągane z kapelusza? Logicznie wyczarowywane wyłącznie z postulatów Einsteina, które niczego konkretnego nie postulują, tylko „jakiś inny sens“ - dopuszczają niewyobrażalność. W fizyce!
Przecież z moich diagramów czasoprzestrzennych gotowe wzory same spadają, bo moje diagramy są modelami - wy-o-bra-żal-ny-mi! - a nie poglądowymi mnemotechnicznymi obrazkami, pozwalającymi na ich dowolną interpretację. Jeszcze bardziej niż znane diagramy Minkowskiego, które, jak wzory fizyki kwantowej, pokazują to co się chce, czyli jak się je „zrenormalizuje“ (skalibruje).
Nie ze mną takie numery.
Ale przeczytam ten paragraf, skonfrontuję metodę Bondiego z moją, w której współczynnik K, a raczej K2, a jeszcze lepiej K2, jest współczynnikiem echa. I w tej konfrontacji wyjaśnię czym jest Bondiego współczynnik k oraz jego kwadrat. Bo wydaje mi się, że czymś innym. - Uważam, że z mojej strony wystarczy to, co w Z1. CZY RADAR ŹLE MIERZY? napisałem o współczynnikach Dopplera i o współczynniku echa oraz jego pierwiastku K. - Ale że ten Z1 jest bardzo archaiczny (1986 rok), to chyba przydadzą się także moje nowsze prace.
Uwaga. - Nie jestem pewien jak Ugarow w tym paragrafie streścił książkę Bondiego - czy wierne oddał myśl Bondiego, czy tylko przedstawił swoją swobodną jej interpretację. Ale dalej będę pisał że Ugarow pisze, ale będę to rozumiał że Bondi tak uważał. Ugarow jest tylko narratorem - za wszystko odpowiada Bondi.
Drżyjcie fizycy, jajogłowi. „Współcześni“.
PS. - Ale ciąg dalszy będzie w fizgalnew.blox - tutaj nie będę mulił. - Chyba że tutejsi jajogłowi podpowiedzą mi co Bondi napisał w swojej książce. Ale konkretnie, bez „ogólnych rozważań“, czyli bleblania.