Do witryny astercity.net/~witnaw dra Nawrota zajrzałem kilka lat temu, ale nie spodobała mi się, bo wydawało mi się, że ona nie podważa fizyki Einsteina, a tylko gmatwa ją inaczej - nowym, równie niepojętym bytem jak czterowymiarowa pseudoeuklidesowa czasoprzestrzeń Minkowskiego. Mnie od 21 lat takie rozwiązania nie interesują, bo ja już żadnych abstrakcyjnych bytów nie muszę wymyślać - moja fizyka dzieje się w najzwyczajniejszej trójwymiarowej przestrzeni euklidesowej, bez najmniejszego trudu pojmowanej przez nas intuicyjnie, i w czasie. Ale czy czas jest dodatkowym wymiarem czy odrębnym i może niezależnym bytem ...
Czterowymiarowa czasoprzestrzeń to piękna rzecz, zwłaszcza gdy, jak u mnie, ma metrykę euklidesową. Ale czas ...
Przypuszczam, że w żadnej czterowymiarowej czasoprzestrzeni, w żadnym jej modelu, dodatkową osią nie jest czas, ale droga przebyta przez światło, bo dopiero wtedy układ jest kartezjański, czyli normalny (unormowany). Dzięki tej świetlnej drodze i mnie fizyka wydaje się piękniejsza.
Ale dlaczego takie znaczenie ma szybkość światła?
Uważam że dlatego, bo jest ona szybkością "molekuł" próżni, czy, jak kto woli, eteru. Tak jak średnia szybkość molekuł materii jest szybkością przenoszenia przez nią dźwięku. I chyba także od niej zależy wydajność destrukcyjnego działania tego dźwiękonośnego ośrodka na zanurzone w nim struktury, na szybkość ich starzenia, postępowania zmian. Może nie tylko nieodwracalnych. - Szybsze molekuły szybciej skały kruszą. Nawet topią.
Ale tego wątku na razie nie będę rozwijał, uwagę skupię na skutkach a nie na przyczynach. Rozmyślając nad wspomnianą witryną dra Nawrota - jeśli tym razem wyda mi się na tyle interesująca, że zaiskrzy na styku naszych światopoglądów.
Czas może nie jest bytem, nawet procesem, ale jego miarą. Nie jest przyczyną ani skutkiem, nie powoduje starzenia, ale je mierzy, skuteczność, szybkość, procesu. - Ale czas i tak jest dziwny. Bo nie można go zatrzymać ani spowolnić ani przyspieszyć - tylko procesy. - Mówiąc, że czas różnie płynie, że jest względny, pozbawiasz nas jego miary. Czynisz ją nierzetelną. I psujesz fizykę. - Czasoprzestrzeń musi być absolutna. Taką musimy przyjąć umowę. Ona nie może być względna - wszystko jest względne względem niej.
Fizyka współczesna jest parafizyką. Największą kompromitacją w dziejach świata. Jeszcze nic nie zrobiło takiej wody w mózgu. Jeszcze nikt ani nic nie było takie dumne z własnej głupoty. Z niemożności.
Ale mniejsza o to.
Szybciej zgodzę się z tym, że nie ma czasu ani przestrzeni, niż z tym, że jest ich więcej niż jeden.
Albo że jest jeden, ale dla każdego inaczej, w dla każdego innym sensie. Względnym.
Czas i przestrzeń to pojęcia pierwotne, aksjomaty. To pojęciowe opoki. Nie teorie mają mówić czym czas i przestrzeń jest, i krzywić czasoprzestrzenie - niech teorie się krzywią. Czas i przestrzeń to naczynie świata, tego naczynia jedyne cechy.
A może tylko przestrzeń, absolutna pustka... A wszystkie właściwości należą nie do niej, ale do jej zawartości - tylko ona żyje, się starzeje. Czas dotyka nie przestrzeń, ale to co w niej. Czasu nie tworzy pustka, ale materia, czas jest cechą materii, jego upływ widzimy w niej. Fizyka nie zajmuje się przestrzenią, ale tym co w niej.
Ale czegoś tu jeszcze brak - prostej filozofii. Takiego sposobu jak w mojej euklidesowej teorii echolokalizacji galileuszowskich, dzięki któremu pseudoeuklidesowa STW Einsteina stała się euklidesową.
Koło jest okrągłe, ale można narysować układ współrzędnych, w którym będzie ono kwadratowe. Ale co z tego?
Układy współrzędnych mogą kłamać. Zdaje sie, że błędem jest twierdzenie, że nie ma układów wyróżnionych. Że układy w których koło jest okrągłe są tak samo dobre jak te, w których jest ono kwadratowe. A układ heliocentryczny, jak geocentryczny. Fizykom pokiełbasiło się w głowie już wtedy, gdy zgodzili się na współrzędne uogólnione. Bo owszem, może ułatwiają one rachunki, ale utrudniają ich rozumienie. To co ułatwia matematykę, nie musi ułatwiać fizyki. - Logarytmy czy transformaty też ułatwiają, ale póki traktujemy je tylko jako matematykę. Póki nie uważamy, że dowodzą ono tego, że żyjemy na płaszczyźnie zespolonej.
Matematykom może wszystko jedno czy winda spada na Ziemię, czy Ziemia na windę, a nawet rakieta, ale fizyk może powinien to rozróżniać. A przynajmniej człowiek.
A wniosek z powyższego jest taki, że nie szybkość światła jest fundamentalną stałą przyrody, ale szybkość elementów próżni - szybkość światła jest tylko tego widomym skutkiem, objawem. Jak wysokość słupka rtęci w termometrze. Czy szybkość dźwięku w powietrzu.
A moja euklidesowa fizyka też potrafi liczyć to co STW Einsteina, ale już euklidesowo. A aby zatrzymać czas, musisz zatrzymać próżnię, zamrozić.
A dlaczego ja tak myślę. - Bo ja nie boję się myśleć. Zmieniać tego co mi się nie podoba. Nawet gdy wszystkim się podoba.
Fizyka nie może być matematyką. Fizyka musi być czymś więcej. Matematyka jest dla kobiet, fizyka dla mężczyzn.
Ale jeżeli wszystko jest względne, to nie ma nic pewnego. I nie ma o czym mówić. Zwłaszcza gdy nieważne jest co jest względne względem czego a nawet odwrotnie ;))
Jednak ja, osobiście, wolę gdy koło jest okrągłe.
Jest to kopia mojej notki CER, czyli Czterowymiarowa Euklidesowa Rzeczywistość doktora Witolda Nawrota, z 2007 roku.
A teraz dodam pytanie: Jeśli wszystko jedno czy statek się porusza względem brzegu, czy brzeg względem statku, to by przyspieszyć ich wzajemny ruch trzeba bardziej opływowy uczynić statek czy brzeg?
Ale proszę nie odpowiadać na to pytanie, bo może nie o to chodzi - może chodzi o wodę.