Tak samo jak Einstein, ale ja świadomie: Założyłem że świat jest eT i że Einstein założył, że świat jest eR. To naprawdę wystarczy by zbudować szczególną teorię względności Einsteina, czyli jego STW.
A nawet mniej - wystarczy założyć, że radar naprawdę echolokalizuje światłem o szybkości VT+c,-c i że Einstein myślał, że światłem c,-c. - To naprawdę! wystarczy by pojawiły się wszystkie relatywistyczne paradoksy, i jeszcze kilka, które Einstein przegapił. Bo nie sądzę, że zataił - aż taki głupi to on chyba nie był.
Tę notkę napisałem zamiast poprzedniej, bo tamta też na nikim nie zrobiła wrażenia.
A jeśli teraz ktoś chce to zrozumieć (i tamto), to niech zajrzy do mojej witryny WWW - bo tam właśnie to jest. I tamto.
PS. - Dawno dawno temu mówiłem, że błąd Einsteina polega na tym, że swoją fizykę zbudował z dwóch różnych, poza spoczynkiem wzajemnie wykluczających się modeli. Z jednego (eR) obliczył współrzędne, a potem z nich, klasycznymi definicjami, całą relatywistyczną resztę - poza współczynnikiem Dopplera - go dopostulował.
Oczywiście Einstein tego nie wiedział, nie znał drugiego modelu.