gdybym jakoś tak napisał moją stronę WWW by w końcu jakiś tuman ją zrozumiał. To znaczy niekoniecznie by zrozumiał ją, a tym bardziej całą moją fizykę, ale tylko by dostrzegł jej znaczenie. I by był on aż takim ważnym urzędnikiem, by reszta matołów z niego się nie śmiała. By musiała potraktować to poważnie. I podjąć właściwe kroki. - Teraz napiszę na jego ewentualny użytek tylko to, że Einsteina szczególna teoria względności (STW) to teraz także moja paraecholokalizacja eRT. Ale moja jest euklidesowa, czyli klasyczna, a jego pseudoeuklidesowa, czyli relatywistyczna. Czyli tylko moją można zrozumieć, wyobrazić sobie. Ale dzięki temu teraz wiadomo czym jest STW Einsteina. A stało się to możliwe dlatego, że ja zbudowałem ją sposobem absolutnie wyobrażalnym, bez paradoksów. To znaczy są w niej wszystkie „paradoksy” Einsteina, ale właśnie już w cudzysłowie. Bo paradoksy, gdy wiadomo czym są, paradoksami już nie są.
Oczywiście dobrze by było gdyby ów tuman zrozumiał te moje słowa. I by nie był świnią.