W której wszystko się zgadza - wystarczy tylko zaakceptować jej wszystkie paradoksy.
W fizyce kwantowej też wszystko sie zgadza, dzięki renormalizacjom i gromadzie cząstek elementarnych, rzeczywistych i wirtualnych oraz rezonansów, wymyślanych po to, by wszystko się zgadzało. Także dzięki neutrinu, którego istnienie już udowodniono, hipotetycznie.
Ale to nic nowego, zawsze wymyślano byty łatające teorie tak by słuszne były - po to wymyślono na przykład cieplik, a na początku bogów, którzy nadal są lekiem na każde zło, ostatecznym ratunkiem. Oni wszystko najprościej tłumaczą, wierzącym. - Einstein, gdy nie potrafił zrozumieć swej niezmienniczości szybkości światła, zgodził się z bogiem machnięciem ręki, tak zrezygnował.
Tak można udowodnić wszystko. Obronić każdą teorię. Nie tylko głoszącą, że długości w ruchu się skracają, czasy się wydłużają a masy rosną. - Tak można obronić nawet teorię głoszącą, że masy maleją z przyczyny położenia ich na wadze. Że te 2 kilo jabłek, wskazane przez wagę, to naprawdę 10 kilo, gdy zdejmiesz je z wagi, wobec czego musisz zapłacić 5 razy więcej. - Spróbuj udowodnić, że to nieprawda. Albo że to prawda.
Ale wątpliwości powinno się mieć.
„Czy dzisiejsze cząstki elementarne, gdy użyjemy jeszcze "mocniejszych sposobów", a więc jeszcze większych akceleratorów cząstek bombardujących, udzielając im coraz więcej GeV (gigaelektronowoltów), otóż czy cząstki elementarne rozbijać będziemy na ciągle nowsze i drobniejsze składniki materii o coraz większej energii, czy może czyniąc to, sami wytwarzamy coraz to nowe stany energetyczne tej samej cząstki elementarnej?” - pyta w [30/14] prof. Arkadiusz Piekara.
Wszystko staje się prostsze, gdy rezygnujemy ze zdrowego rozsądku. Gdy uwierzymy w najśmielsze pomysły. Zwłaszcza w najgłupsze.
Najłatwiej udowodnić to, czego nikt nie rozumie. Zwłaszcza gdy wystarczy udowodnić tak, by nadal nikt nie rozumiał.